poniedziałek, 29 października 2012

Italia, italia ovunque. ~ Zephyr.

Jasność sączy się z Nieba i przenika mnie na wskroś, aż do najdalszych brzegów oceanu zmysłów. Wypełnia mnie całkowicie i tak dogłębnie,ze jedyne co czuję to zniewalająco ciepła i błyskotliwa światłość przepełniająca mnie poczuciem spokoju i harmonii.

 Czerwone usta kwiatów szepczą do mnie zmysłową arią zapachów. Sa tak niewinnie uwodzicielskie, jak obietnica rozkoszy pozostająca jeszcze poza widnokręgiem brutalnie realistycznych marzeń
  Żarłoczna zieleń przetrwania pozera łapczywie resztki osieroconej przez Zimę szarobrunatnej bylejakości. Nic nie może się jej oprzeć, jej przeznaczeniem bowiem jest odzyskanie całości niemal już straconego na rzecz lodu świata.
  Brzęczący rój owadzich meteorytów przemierza zaskoczone ich liczbą przestworza. Chwilami wydaje się, ze w dziwacznej zamianie to cale niebo składa się ze skrzydlatych atomów, a wiatr i świetlista przestrzeń noszą nektar do nieistniejącego ula.
  Słabe powiewy chłodnego wiatru są jak siarczyste policzki wymierzane za bezwstydne zauroczenie. Im więcej ich otrzymuję tym bardziej mam ochotę bezwstydnie grzeszyć - czuć, doznawać, zatracać się w jedności z tym wszystkim co na codzień jest takie odrębne!
  Oślepiony bogactwem smaków w pierwotnym zachwycie słyszę jak w monumentalnym procesie twórczej destrukcji bogactwo i złożoność świata kreują się na nowo po długim okresie rozkładu i zastoju.
  Ogłuszony tęczą wielobarwnej różnorodności zastygam porażony silą, energia i wola przetrwania bijącą od każdego najmniejszego nawet istnienia.

  W centrum wydarzeń,w idealnym środku  mojego Wszechświata z niemym zachwytem upajam się każdym najmniejszym kwantem doznań. Są tak przenikliwie prawdziwe i przeszywające, ze przez krótkie mgnienie Czasu nie jestem w stanie ich w sobie pomieścić.

  Tu i teraz jestem niczym tama pękająca pod naporem potężnej rzeki! Świadomy wspanialej katastrofy i upojony ekstazą dynamiki,zmiany oraz nieokiełznanego ruchu oddaję się sam sobie w akcie emocjonalnego kanibalizmu.

Obraz tak cudownie prawdziwy i inspirujący, że prawie wierzę.
Prawie…

Pewnie, signora, zapytasz kim jestem.
Jestem tylko cieniem tego kim naprawdę mógłbym być. Marna imitacją, podróbką bez żadnego znaczenia. Szyderstwem z idei doskonałości, bezwartościową kopią boskiego projektu. Jednym z nic nieznaczących zer, których nieskończona ilość sumuje się bez przerwy do zawartości Wszechświata.
  Jestem zbednym oddechem w calym szalonym huraganie zdarzen,który rzezbi historie i swiat. Zalosnie nieoryginalna Kropla zbędnej wody w calym oceanie dziejow, jednym z miriadow lisci drzacym na sama mysl o nieuchronnym i ostatecznym upadku.
  Jestem pustym dzwiekiem skladajacym się na wielka symfonie zbednych istnien, wyblaklym obrazem w muzeum zycia odwiedzanym tylko przez kochajacych kicz slepcow.
  Jestem skaza w idealnej hierarchii przekonan i wartosci, nienaturalnym wybrykiem topiacym się z przerazeniem w strumieniu niezrozumialych ludzkich slabosci.
  Jestem niewolnikiem statystki, rzutem kośćmi pomiędzy jednym a drugim uderzeniem serca. Kazda moja chwila wysycona jest przerazajacym oczekiwaniem na rezultaty niekończących się losowań. Z niewyobrażalnym strachem myślę o momencie kiedy wynikiem będzie już tylko wieczna cisza.
  Jestem najmarniejszym wyznawca pustki i chaosu,nawet prawdziwym bogom nie umiem się poklonic do konca. Jestem  tez dziurawym sitem lowiącym prawdy w studni Objawienia. Wyłowiłem już tak wiele rozczarowan, szkoda tylko ze nawet one nie pozostaja we mnie dłużej niż zaledwie chwile.
  Jestem kolekcjonerem doznań bez żadnej wartości: od  fałszywej ekstazy ukrytej w przezroczystej butelce  po prawdziwie chwytający za serce blask ciemnych oczu.Wszystko to jest tylko żałosnym tłem dla smutku i samotności, którymi wymalowane jest moje wnetrze.

  Przerazajaca rzeczywistosc rozszeptala mnie na kawaleczki strachu obojetnymu ustami Codziennosci.
Dzisiaj jestem inny niz wszyscy a jednoczesnie obrzydliwie taki sam.
Dzisiaj jestem tylko Zephyrem
Posranym narcyzem przepełnionym swym ego. 
Posranym Włochem przepełnionym swym ego.

A w mym sercu...  Garsc bolesnego milczenia zamknieta w ironicznie obojetnej przestrzeni betonowego pudelka za wszelką cene chcąca zobaczyc światło dnia i nocy.
Niewidzialne slady wspomnien niczym blizny na swiezo zdartej i gotowej do garbowania  skorze przeszlosci.
  Drazniacy szelest wlasnego juz tylko oddechu-ekspresja wyjatkowo dzisiaj bolesnego poczucia odrebnosci.
  Zanikajacy zapach ulotnych i na pozor nic nieznaczacych chwil- z czasem wazacych jednak coraz wiecej tak jak drobne strumyki wody, które tworza w uporzadkowanej gromadzie wielka rzeke przeplywajacych doznan.
  Przesłoniete usmiechnietą maska i pelne tonacych emocji ludzkie akwarium pozbawione czujnych kocich oczu. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie musze się obawiac,ze ktokolwiek będzie w stanie cos z niego wylowic.
  Ostre jak brzytwa krawedzie scian wysmiewaja mnie zlosliwie swoim zimnym geometrycznym porzadkiem. Doskonale wiedza, ze od dzisiaj sa rusztowaniem, na którym będę mogl już bez zadnych hamulcow budowac swoje coraz bardziej falszywe poczucie Wszechmocy.
  Bezczelna cisza z kazda godzina staje się coraz bardziej namacalnie i natarczywie wszechistniejaca. Kiedys wydawala się slodka obietnica wytchnienia i spokoju,ale niestety jak wiekszosc wyobrazen okazala się syrenim spiewem wyjatkowo okrutnego klamstwa.

Na szczescie niezawodny Smutek jest w poblizu, moj zawsze obecny i wierny towarzysz.
Tak naprawde jest on  dla mnie płótnem na którym rzeczywistosc maluje jakze banalne i nuzace pejzaze codziennosci:ludzi szorstkich i nieciekawych jak kostka szarego mydla,wydarzenia znaczace tyle co ludzki oddech w bezkresie gorskiego powietrza i wspomnienia istniejace już tylko jako zapis informacji w galaretowatych procesorach zywych komputerow.

Pustka jest dla mnie jedynym ratunkiem. Rozplynac się, rozpasc, zabezistniec, odrzeczywistnic, wyparowac,zniknac!
Stac się czescia nieporzadku tak wielkiego,ze jego istnienie nie wymaga usprawiedliwienia i przyczyny.
Po prostu:NIE BYĆ!

Ach jak się rozmarzylem…

Chciałbym poznac kogoś komu mógłbym mówic "bez Ciebie pustka staje się jeszcze czarniejsza.Bez Ciebie bicie mojego serca wydaje mi się pożegnalnym śpiewem każdej chwili.Bez Ciebie czuje tylko zimny wiatr przelatujących przeze mnie zdarzeń, jest tak lodowaty, ze nawet nie potrafię odróżniać ich smaku.Bez Ciebie sny są jakoś bardziej smutne i jakoś bardziej pełne gęstego lęku.Bez Ciebie brakuje mi powietrza, bez Ciebie życie jest tylko suchym piaskiem pustyni samotności wyprażonej przez ślepe promienie goryczy i żalu.Bez Ciebie Minerwa wydaje się marnym bóstewkiem szepczącym nic nie znaczące frazy.Bez Ciebie każdy dzień i każda noc są tylko żartem bezwzględnego Czasu karzącego mnie Twoim brakiem.Bez Ciebie wszystko i wszyscy są tacy mgliści i nieważni,zupełnie jak Duchy-transparentne i obojętne w swojej niedotykalności.Bez Ciebie tracę poczucie sensu,tylko w Twoich oczach potrafiłem odkryć prawdziwe znaczenie tego słowa.Bez Ciebie rozpadam się w bezbarwny pył smutku i tęsknoty.Nic i nikt nie może mi Ciebie zastąpić."

Ale jestem Włochem i dlatego nie chcę Cię już znać.Dokładnie dlatego.

Nie lubię się zatrzymywać.Nie lubię gdy ktokolwiek lub cokolwiek staje mi na Drodze.Nie lubię kompromisów, porażek, wahania i impasu.Nie toleruję ludzi i chmur nieuporządkowanych zdarzeń, które rzucają cień na moje ideały i wizje.Jestem apodyktycznym autokratą w moim idealnie harmonijnym i uporządkowanym świecie.Nic i nikt nie może mi się sprzeciwić!Każdy kto wkracza do mojego świata podejmuje ryzyko, ze moja miłość może zamienić go w mojego śmiertelnego wroga.Tak naprawdę obojętność to najcichsza,najtrwalsza i najprawdziwsza oaza bezpieczeństwa i spokoju, w której można się schronić.Jednym władczym gestem, w każdej z przestraszonych moją gwałtownością chwil mogę zniszczyć budowane miesiącami i wiszące na mostach pragnień ogrody moich słów.Czy teraz to robię?Dzisiaj jest mi tak chłodno, że wszystko mi jedno.Jak widać obojętność może być tez czasem kołem ratunkowym rzuconym tonącej i umierającej namiętności.Uwielbiam takie paradoksy, dzięki nim świat staje się jeszcze bardziej cudownie skomplikowany.


Jestem Zephyr. Nie liczę mojego wieku, bo mnie on nie interesuje. Robię to co mi się podoba. Nie mam stanowiska w hierarchii, bo do niczego się nie nadaje. Zadrap mnie, to ja zdrapie ci pysk. Jestem oryginalny i mam jednego przyjaciela. Jest on moich ukochanym ego i ma na imię Zdzisław. Problemo ? 

Grafika

Uporałam się jednak szybciej niż myślałam, a i mój internet choć raz był na tyle uprzejmy by kooperować.
Oczywiście jest to tylko zarys i z miłą chęcią podejmę się wszelkich poprawek.
Mam nadzieję, że zielony nikogo nie odstraszy, a wręcz przeciwnie doda nam trochę życia i radości na bloga.

Jedziemy z koksem...



PS. Zrobiłam ramkę 'menu' chociaż nadal się upieram, że powinna iść zaraz pod nagłówkiem w lini horyzontalnej. Ok, już cicham i się nie rządzę :3
Zadanie będzie do końca tygodnia.

 

sobota, 27 października 2012

Zadania

Dla Grace na Głównego Szpiega :

 Nadchodzi poranek. Las powoli budzi się do życia. Gdy kierujesz się już ku swojej jaskini po udanym polowaniu, zauważasz końską sylwetkę. To Siribi pokłusowała do ciebie, wyraźnie zdenerwowana.

- Witaj Grace. Cieszę się że cię już nie śpisz. Mam do ciebie ważną sprawę. Naszymi sąsiadami ze wschodu jest wataha wilków. Bo widzisz problem w tym, że zmieniła się tam hierarchia. Nie mam pojęcia czy nowy przywódca owej watahy nie ma złych zamiarów odnośnie naszych terenów. musisz to sprawdzić a przy okazji nie możesz dać się zdradzić. Postaraj się wybadać co się tam dzieje, nie zwracając na siebie zbyt dużej uwagi. Ah.. i jest jeszcze coś. Do zadania przydzieliłam ci dwa niewielkie lisy, będą twoim wsparciem. Musisz jednak okazać się dobrym liderem dla nich. Są nowicjuszami lecz mają wspaniałe predyspozycje na szpiegów. Myślę, że będą ci pomocni. Oczywiście jeśli chcesz mogą porostu obserwować ciebie w akcji nie mieszając się w nic. Wybór należny do ciebie.
- Siwa przerwała, przyglądając się tobie z uwagą. Teraz musisz zdecydować. Czy podejmiesz się tego zadania?

[Czas na zadanie nie jest ograniczony ale byłoby miło gdybyś skończyła w miesiąc.  Powodzenia.]


Dla Xeattie na Zwiadowce :

- Więc jeśli chodzi o te zadanie sprawa wygląda nieco inaczej. Jako zwiadowca musisz wykazać się dużą czujnością oraz bacznością na tereny SD. Aby sprawdzić twoje umiejętności na chacie pojawi się specjalna postać. Musisz być uważna i ostrożna. Nikt nie wie kto to... - Klacz uśmiechała się i po chwili zniknęła w ciemnych zaroślach, by powrócić do odpoczynku.

[Zadanie polega na tym, iż kiedy nieznana postać pojawi się na terenach, musisz zachować się właściwie, jak na zwiadowce przystało.  Wskazówka : Zapoznaj się szczegółowo z blogiem: (tereny, postacie, historia itp.)
Zadanie wykonasz w tym tygodniu i na podstawie logów napiszesz opowiadanie. Powodzenia.]

niedziela, 21 października 2012

Ripples in the Rockpolls



Pełne imię: Gráinne Ní Mháille
Znaczenie imienia: Grace, Z Wód Connaught
Przezwiska: Grace, po prostu Grace.
Wiek: W pełnię księżyca przed końcem roku minie pięć lat od jej narodzin.
Płeć: Wadera
Gatunek: Wilk Morski (Fretum Lupus)
Hierarchia: Szpieg

Charakter: Grace to zrównoważona, dorosła wadera. Ciężko ją wyprowadzić z równowagii, albo nawet sprawić, ża zapomni się w swych manierach. Czasami wręcz flegmatyczna w obejściu, charakteryzuje się dziwacznym poczuciem humoru i wypowiadaniem się w krótkich zdaniach. Często używa "pirackiego" slangu. Elegancka, dbająca o swoją prezencję często zdobywa sobie imię dandyski.
Żadko zadaje pytania, choć uwielbia interesujące dysputy. Pod tą elegancką powłoką kryje się jednak pełna opinii głowa. Lojalna i szczera posiada wszystkie atrybuty dobrego żołnierza. Wychowana na szpiega, umie skradać się bezszelestnie, niezauważalna niczym transparentna woda jak i wykonać nagły, ostry atak. Nie, dla swych wrogów nie ma litości.
Pochodzenie: Wybrzeża Connaught.
Lubi: Woda, to zdecydowanie jej żywioł. Szanuje inteligencję oraz dobre maniery.
Nie lubi: Nie przepada za cieniem i chłodem. Gadaniną bez tematu oraz lenistwem. Chamstwa oraz sądzenia bez dowodów.
Zainteresowania: Ćwiczenie swych szpiegowskich zdolności, magii.
Historia: | Podarek Wody | Morska Toń | Mgła i Woda | Vicor - Retrospekcje |

Ciekawostki

  •  Jest ślepa na lewe oko.
  •  Poza przemianą w sokoła, Grace zna jeszcze kilka "magicznych sztuczek" - posiada względną kontrolę żywiołu wody.
  •  Umie oddychać pod wodą.
  •  Jej wrogowie nazywają ją "piracką królową", nikomu jeszcze nie objaśniła dlaczego...

Aparycja


Wygląd:
 Wadera o krótkim pysku i bystrych oczach. Jej gęste futro jest niezwykle miękkie, i gdy zamoczone łączy się w przypominający pingwinie pióra pancerz - umiejętność znana wszystkim morskim wilkom i pozwalająca na swobodne pływanie. Krótkie uszy także są charakterystyką tej rasy.


Przemiana:
Stosunkowo mały sokół o oczach przypominające wilcze. Ciemne pióra zawsze pokryte są delikatnymi kroplami wody, które nie przeszkadzają w locie. Żadko się ją widuje w tej postaci, ponieważ wilczyca nie czuje się pewnie w powietrzu.



+Kontakt: Głównie blog, chat - ale jak ktoś zapyta to podam GG.
+Kolor na chatach: 246899
+Nick na chatach: Grace_ | Grainne

+Motto: "Życie powinno być krótkie, ale wesołe."

Wiara może zdziałać cuda...

UWAGA!!!

 Widzę, że na bloga już nikt nie zagląda. Trudno. Wasz wybór. Mogłabym teraz powiedzieć kilka wzruszających lub wręcz przeciwnie słów lecz nie.  Stado będzie trwało póki chociaż jedna osoba będzie trwać, a będę to ja. Może gadam do siebie... Nie szkodzi. Mimo wszystko zapraszam każdego kto jeszcze pamieta o dawnym SD. Zapraszam też nowych, jeśli ktoś się odważy..

Siribi

Historia

31.03.2012r. - Założenie stada przez Fride.
01.04.2012r. - Stado topuje ranking flash chata - 8 obecnych osób.
18.04.2012r. - Ustanowienie "1 Prawa Przyziemnych". Stado opuszcza 2 członków, którzy nie chcą zaakceptować zmian.
19.04.2012r. - 4 nowe osoby pojawiają się w stadzie!

Upadek I SD

11.08.2012r. -Przejecie władzy przez Siribi oraz przeniesienie stada na blogspot.
29.10.2012r. - Zmiana grafiki na blogu.