Znaczenie imienia: Grace, Z Wód Connaught
Przezwiska: Grace, po prostu Grace.
Wiek: W pełnię księżyca przed końcem roku minie pięć lat od jej narodzin.
Płeć: Wadera
Gatunek: Wilk Morski (Fretum Lupus)
Hierarchia: Szpieg
Charakter: Grace to zrównoważona, dorosła wadera. Ciężko ją wyprowadzić z równowagii, albo nawet sprawić, ża zapomni się w swych manierach. Czasami wręcz flegmatyczna w obejściu, charakteryzuje się dziwacznym poczuciem humoru i wypowiadaniem się w krótkich zdaniach. Często używa "pirackiego" slangu. Elegancka, dbająca o swoją prezencję często zdobywa sobie imię dandyski.
Żadko zadaje pytania, choć uwielbia interesujące dysputy. Pod tą elegancką powłoką kryje się jednak pełna opinii głowa. Lojalna i szczera posiada wszystkie atrybuty dobrego żołnierza. Wychowana na szpiega, umie skradać się bezszelestnie, niezauważalna niczym transparentna woda jak i wykonać nagły, ostry atak. Nie, dla swych wrogów nie ma litości.
Pochodzenie: Wybrzeża Connaught.
Lubi: Woda, to zdecydowanie jej żywioł. Szanuje inteligencję oraz dobre maniery.
Nie lubi: Nie przepada za cieniem i chłodem. Gadaniną bez tematu oraz lenistwem. Chamstwa oraz sądzenia bez dowodów.
Zainteresowania: Ćwiczenie swych szpiegowskich zdolności, magii.
Historia: | Podarek Wody | Morska Toń | Mgła i Woda | Vicor - Retrospekcje |
Ciekawostki
- Jest ślepa na lewe oko.
- Poza przemianą w sokoła, Grace zna jeszcze kilka "magicznych sztuczek" - posiada względną kontrolę żywiołu wody.
- Umie oddychać pod wodą.
- Jej wrogowie nazywają ją "piracką królową", nikomu jeszcze nie objaśniła dlaczego...
Aparycja
Wadera o krótkim pysku i bystrych oczach. Jej gęste futro jest niezwykle miękkie, i gdy zamoczone łączy się w przypominający pingwinie pióra pancerz - umiejętność znana wszystkim morskim wilkom i pozwalająca na swobodne pływanie. Krótkie uszy także są charakterystyką tej rasy.
Przemiana:
Stosunkowo mały sokół o oczach przypominające wilcze. Ciemne pióra zawsze pokryte są delikatnymi kroplami wody, które nie przeszkadzają w locie. Żadko się ją widuje w tej postaci, ponieważ wilczyca nie czuje się pewnie w powietrzu.
+Kontakt: Głównie blog, chat - ale jak ktoś zapyta to podam GG.
+Kolor na chatach: 246899
+Nick na chatach: Grace_ | Grainne
+Motto: "Życie powinno być krótkie, ale wesołe."
- Witaj w stadzie, Grace. -Siwa klacz zbliżyła się do wadery, powoli poruszając równie białym co reszta ciała ogonem. - Witaj w domu.
OdpowiedzUsuńPrzejść?- Spytała cicho, jakby do siebie. - To doskonały pomysł. - Dodała głośniej, uśmiechając się radośnie w strone wadery. - Pozwolisz, że cie uprowadzę? Myślę, że przyda ci się nieco orientacji. -Zaśmiała się cicho, rozglądając się dookoła.
OdpowiedzUsuńSkinęła łbem, jakby w odpowiedzi na nieme pytanie, zadane samej sobie i ruszyła w kierunku wąskiej ścieżki. - Proponuje przejść się nad rzekę. - Powiedziała, idąc kilka metrów przed waderą, miarowo poruszając ciałem w rytm niewielkich kroków.
OdpowiedzUsuń[Nic się nie stało. Każdemu zdarzają się opóźnienia. :D]
Kary ogier przezywał zimę, oi. I to bardzo, a najgorsze dla niebo było to, gdy to obudził się w środku nocy i wychylając swój testa z groty poczuł upadający na jego nochal płatek śniegu. Brr! Taki mały, a taki denerwujący, no popacz się ty. Tak, czy siak wrócę do tematu, bo chyba to co przed chwilą napisałem nie ma w sobie nic interesującego. Stał sobie po prostu pod drzewem sparaliżowany zimnem. Musi sobie załatwic w końcu takie coś jak to mają te całe człowieki na karku. To szalik. Zephyr by chciał taki czerrrwony, o! Stał tak bezczynnie rozmyślając sobie o tym co było, jest i będzie. Czyli po prostu robił to co mu wychodziło najlepiej, gdy nagle ta czynnosc została przerwana wilczymi krokami, a zaraz po tym głosem Grace. Podziękował więc za rozmowe i wyszedł zamykając dokładnie drzwi swojej szarej mózgownicy przechodząc w teraźniejszość. - benvenuto, signora. No, no. Skądże, ale nie daleko jej do tego. - Odparł więc wpierw witając ją tym krótkim słowem jakim było "benvenuto" benvenuto.. ciekawe kto wymyślił te wszystkie słowa. No niestety Zef jest tylko kopiarką kopiującą je i rozdawaniu komu popadnie, ale no stety nie jest tego świadomy. Nikt nie jest świadomy tego co na prawdę mówi. Boże, ale ja pierdole. Za dużo kawy, za dużo. Muszę też ograniczyc dawanie nóg na stół. Nie ważne, bo wyszedłem z fabuły. TROLL.
OdpowiedzUsuń( Uważaj ? : 3 )
Na jego pysko jakby to odruchowo pojawił się lieve sorriso. Zachichotał. Ah..czy na prawdę chichot musi kojarzyc się każdemu z małymi dziewczynkami w warkoczykach i różowych sukieneczkach ? Zephyr nie miał chichotu jakiegoś dzieciaka. Jego głos był przystosowany do jego wieku, a źrebakiem, ni wilczakiem to on już nie był. Do emeryta też mu brakuje. - A więc może skorzystajmy z tego, że mam jeszcze inne części ciała i się przejdziemy, hę, signora ? - Zaproponował nie tracąc rzecz jasna sorriso z pyszczala.
OdpowiedzUsuńBiała nocą nie kryła się wśród ciemnych zaułków. Wręcz przeciwnie, było jej wszędzie pełno. Niczym biała zjawa zjawiała się nade wszystkimi polanami, jej kończyny podczas tak ciemnych nocy rozmazywały się we ciemnoniebieskiej mgle. Nie raz dostawała przezwisko "widmo", tym razem nawiedziła pobliską polanę i spoczywając pomiędzy skałami, skąd tylko jej niebieskie ślepia były widoczne. Usłyszawszy nieznajomy głos, przywitała waderę bez entuzjazmu skinięciem. - Nowa. Owszem.- Odparła wkrótce odwracając się w jej stronę.
OdpowiedzUsuń- Wybaczam, wybaczam. - Zaśmiała się ciepło, a echo odbiło się od koron drzew. - Widzisz, sama nie jestem aż nadto gadatliwa. - Dodała, spoglądając łagodnie na idącą przy jej boku waderę. - Mimo to chciałabym ci zadać kilka pytań. Nie chcę być wścibska. Porostu jestem strasznie ciekawska. - Zastrzygła białymi uszami, nie odrywając spojrzenia błękitnych ślepi od wilczycy.
OdpowiedzUsuń- Więc.. Powiedz mi, skąd pochodzisz? - To niby często zadawane pytanie wiele mówiło o rozmówcy i Sir o tym wiedziała. Przy tym nie było jakieś zbyt wścibskie. Przynajmniej taką miała nadzieje.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się w stronę poznanego już wcześniej pyska.
OdpowiedzUsuń- A całkiem nieźle. Tylko - kłapnęła zębami mlaskając - jestem głodna i chce mi się spać. A Twoje jak się trzyma? [ Naprawdę? To fajnie. Pisałam na spontana. xd ]
- No co ty?! Pośpie sobie w dzień. Znasz jakieś wiecznie zielone miejsca? - oczy jej się zaświeciły i odrazu poderwała się. - Lubię zimę ale nie lubię. Jak ja mam głodować lub miewć jakieś halucynacje związane z jedzeniem to dziękuje bardzo. Wole się smażyć w lato.
OdpowiedzUsuń- Sosny są niesmaczne. Kują w gardło. Ojej, jak tam rośnie jakaś trawa to cię chyba będę wielbić do końca życia - wyszczerzyła się.
OdpowiedzUsuń- No to inaczej. Będę miała u ciebie dług. Jeju, chronisz moją dupe - mlasnęła. - E tam, nie przejmuj się. Ja sie wszystkiego wstydze i nie wiem co i kiedy mam powiedzieć. Prawdziwy dzikus ze mnie. Skąd pochodzisz?
OdpowiedzUsuń- O, nigdy nie miałam przyjemności tam być. A chciałabym - zamyśliła się. - Ponoć tam są świetne bryzy, a ja uwielbiam wiatr. Po prostu kocham. Cóż, ja z rejonów wyżyn Arthe. Niestety zostały zniszczone przez człowieka - zasmuciła się. - Jak kiedyś będziesz wybierała się do siebie to będziesz mogła mnie zabrać - wyszczerzyła się.
OdpowiedzUsuń- A... rozumiem - zamyśliła się. I co głupku? Narobiłaś przykrości. Warknęła na siebie w myślach. - Moja rasa jest do tego przystosowana. Nie wiem w sumie dlaczego, tego jeszcze nie wyszukałam. Ale krążą pewne legendy, że pierwszy osobnik został zaklęty, przez swoją kochankę. Stwierdziła, że tak nie przeżyje i tak chciała pozbawić ją szczęścia i jego życia. Ale W sumie nie chce mi sie w to wierzyć. Jakbym zjadła chodź kawałek mięsa, to następnego dnia, lub za parę godzin dostałabym takiego paraliżu, ze byłabym gorzej niż kłoda z drzewa. Z zewnętrznych bodźców nie czułabym nic. Z wewnętrznych wielki ból... wszystkiego w sumie. Ale istnieje taka roślinka, z gatunku paproci, i to ona może wtedy uratować. Ale to trzeba jakoś ją przetworzyć czy coś. Widziałam raz taki przypadek. To byłą po prostu męczarnia patrzeć jak ona... żyje ale nie żyje.
OdpowiedzUsuń- A nie wiem, może - wyszczerzyła się. - Zaufaj mi, że jakbyś musiała to byś się żywiła roślinami. I to w sumie kwestia przyzwyczajenia - mlasnęła. - Hmm... Jak smakuje mięso?
OdpowiedzUsuńZerknęła na źródło dźwięku swoimi niemal lazurowymi ślepiami, z zaintrygowaniem unosząc smukły łeb wysoko do góry. Na uśmiech łaciatej wadery, odpowiedziała jej tym samym, łobuzerskim uśmieszkiem. Przysiadła na jednym z ośnieżonych głazów, a dość nieczułym nosem, wyłapała jakąś nową, zupełnie nieznaną dla niej woń. Zastrzygła w tym kierunku obłymi, miedzianymi uszami, ale po chwili znów wróciła do obserwowania wilczycy. - Witaj... - rzuciła dość niepwnie, jakby wyczuwając w jej głosie jakieś niezrozumiałe sygnały. Kiedy jednak towarzyszka wydała jej się nieco rozluźnić, ona sama też się rozluźniła. - Zima jak zima.. ciemno wszędzie, głucho wszędzie.. no i biało wszędzie. Jakoś nie przepadam za tą porą roku, moja droga... A jak wyglądają Twoje odczucia co do białego puchu? - spytała melodyjnie, cały czas obserwując lewe oko łacatej. /Scytthe
OdpowiedzUsuńZaśmiała się widząc wyraz pyska towarzyszki. W sumie, cieszyła sie z tego, że nie musiała jeść mięsa. Nie wiedziała, czy byłaby w stanie zabijać zwierzęta, z którymi od dziecka się bawiła. Jednak z drugiej strony, ważneijsze dla niej było przetrwanie za wszelką cenę. Jej rozmyślania przerwała Grace. Otrzęsła się z wizji, jaką sobie wyobraziła i wróciła do słuchania.
OdpowiedzUsuń- Ojej... Brzozowy sok jest rzeczywiście słodki. Czasami nawet za - westchnęła i sie uśmiechnęła. - Wiesz czego mi brakuje? To znaczy nie brakuje, bo nigdy nie brałam w tym udziału, ale - zastanowiła się, gdyż nie wiedziała, jakie ma słowa dobrać.- Po prostu chciałabym kiedyś Zapolować no. Ale jak głupia nie będę się skradać do liści czy kępki trawy.
- Powiem ci tak. Ból innych, czasami nawet mój sprawia mi przyjemność. Od dziecka wpajano mi zasadę, że muszę zabijać, że bez tego mogę umrzeć. Z początku faktycznie, stosowałam się do tej zasady. Nie żeby jest, tylko, że po prostu zabijać. Żeby pokazać swoją wyższość nad innymi gatunkami. W pewnym okresie mojego życia nawet uzależniłam się od tego, o ile się da. Potem postanowiłam się ogarnąć z tym, bo to tak naprawdę nie było fajne. I wtedy tak trochę złagodniałam. Dla mnie polowanie to nie problem. Taka jest kolej rzeczy. Gatunki muszą zabijać gatunki żeby przeżyć. Ale powiem ci, że nigdy w życiu nie zabiłam zająca. W młodości bawiłam się z nimi, bynajmniej ja to traktowałam jako zabawę, i mam co do tych zwierząt sentyment.
OdpowiedzUsuń- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się. Pamiętaj tylko głupku, żeby chodź odrobiny mięsa nie wziąć do gęby bo cię zniszczy. - Naprawdę? Dziękuje, to miłe z twojej strony. Jednak nie wiem co we mnie takiego silnego. Każdy ma w sobie to coś, tą siłę charakteru, tylko u każdego przejawia się w inny sposób.
OdpowiedzUsuń